niedziela, 27 czerwca 2010

Tam, gdzie rosną poziomki

Kilka dni temu, przemirzajac tą samą trasę z psem, trafiłam na poziomkowe pole. Rachityczne krzaczki były tam zawsze i już od jakiegoś czasu pilnie jes obserwowałam, by wyłapać ten pierwszy moment jak się zaczerwienią. Za pierwszym razem trafiłam na mikro suszki, już zaczerwienione i nimi się zajadałm a było ich jakieś 8 sztuk;) Za to w sobotę skręciłam kilka kroków wcześniej i coś widzę, co się czerwieni na ziemi. I są! Rachityczne krzaczki, ale jakie poziomy! Plama słońca, w której one rosły, była dość spora i zapewniała im stały dostęp światła. No i te poziomy, to było coś - wielkie, czerwone, pachnąc i jeszcze ciepłe od słońca...

Tak się zastawiam, ile współczesnych dzieci zna smak poziomek? Prawdziwych poziomek a nie smak jogobelli, czy aromat zapachowej świeczki żelowej. Tak więc apeluję - mimo boreliozy, bąblowicy  i innych straszności czyhających w lesie, rodzice - zaprowadźcie dzieci tam gdzie rosną poziomki.



Aparat, oczywiście moj nieodzowny towarzysz, Canon G7, banalny tryb makro - a ile radości;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz