czwartek, 29 kwietnia 2010

Napad na bankomat

Dziś nie będzie o rowerach, przekładam to na jutro, gdyż senna mieścina ożyła. Przejeżdżając koło Biedronki zobaczyłam, że ktoś usiłował/udało się napaść na bankomat. Nie widziałam wcześniej policyjnych taśm itd, więc wszystko było chyba dość dużym wydarzeniem. Niestety nie znalazłam w necie żadnych informacji na ten temat... Czyżby były ważniejsze sprawy?

Zdjęcie wykonane przez okno, lewą ręką, bez patrzenia, więc wyszło całkiem nieźle. No i to dzięki nierozłącznemu Canonowi G7;)

środa, 28 kwietnia 2010

A więc Kopenhaga cz. IV

Jaka jest najważniejsza część roweru? Kierownica? Koło? Pompka? Nie... To siodełko! Kto nie mógł siadać, po przejechaniu większego odcinka, po zimie, ten mnie zrozumie;)

To co zaprezentowali Duńczycy jest ciekawym, ale nie wiem czy do końca wygodnym rozwiązaniem;) Zresztą, sami popatrzcie:




Siodełko, siodełkiem, ale gdy jest mokre to nie da rady usiąść;) Choć ten pokrowiec nie wiem czy ma być ozdobą, czy ochroną;)




A gdyby ktoś był wielkim fanem siodełek może sobie sprawić taki rower, co ma głównie siodełko;)




Jutro opowiem, jak wygląda duński przewóz dzieci;) I nie są to banalne koszyczki!

wtorek, 27 kwietnia 2010

A więc Kopenhaga cz. III

Spodobały się rowerowe dodatki? Dziś są kolejne. Podczas fotografowania trafiłam na sporo ciekawych dzwonków rowerowych;) Moi faworyci to biedrony:


Kolejny dzwonek jest dość banalny:


Ten muszę pozostawić bez komentarza;)


 Patrząc na powyższe zdjęcia, przypominam sobie z dumą mój klakson z lat dziecięcych, który był w postaci trąbki z gumowym uściskiem na końcu. Ja miałam wersję pojedynczą, ale siostrze zazdrościłam takiego klaksonu z trzema trąbkami;)

Jutro będzie o siodełkach;)

poniedziałek, 26 kwietnia 2010

A więc Kopenhaga cz. II

Dziś o personalizacji. Niesamowite i bardzo fotogeniczne było to, że rowery nie były pierwszej świeżości a mimo to (albo dzięki temu) właściciele starali się, by akurat ich rower był niezwykły i wyjątkowy.

Sposoby były różne, jedne bardziej, drugie mniej dopracowane, ale wszystkie przyciągały wzrok i obiektyw;)


Sztuczne kwiaty;)


Ta torebeczka z cekinami dawno straciła już swoją pierwszą młodość.

Ten rower to jeden z moich faworytów;) Poświęciłam mu nawet jedną klatkę analogowego filmu czarno białego.


Ciąg dalszy nastąpi.

niedziela, 25 kwietnia 2010

A więc Kopenhaga

Padło na Kopenhagę - dlaczego? Bo To miasto kojarzy mi się nieodzownie z kilkoma rzeczami, po pierwsze z rowerami, po drugie, z ludźmi na rowerach, po trzecie z porzuconymi rowerami. A że dziś jest już drugi, trzeci (?) dzień "ciepły", czyli w nocy przymrozek, w dzień słonko, to postanowiłam przybliżyć tematykę, właśnie rowerową.

Ludzie, którzy byli wcześniej w Dani, mówili mi, że masę jest tam rowerów i ludzi na nich jeżdżących, ale to co zobaczyłam, zmiażdżyło moje wcześniejsze wyobrażenia o tym mieście! I nie oznacza to jedynie, że rowerów jest dużo i dlatego są robione dla nich specjalne stojaki przy dworcach, przystankach itd...


Ale zaskoczyło mnie również to, że prawie nikt o nie nie dba. Jeden na drugim, piętrzą się ich stosy! Nie wiem tylko jak ktoś miałby się dostać do tego roweru na samym dnie;)


Mimo, że pozornie nikt o nie nie dba, to jednak właściciele bardzo się starają by wyróżnić swój rower spośród tłumu. Ale o tym jutro;)

piątek, 23 kwietnia 2010

Na podniesienie morali

Dziś było śliczne słońce, potem truskawki, pierwsze w tym roku, wyjątkowo ze śmietaną i cukrem, wiec i zdjęcie pozytywne! To wiedeński znaczek w komunikacji miejskiej mówiący: "Ustąp miejsca starszym kotom". Tym samym zaczynamy foto serie podróżniczą;)

czwartek, 22 kwietnia 2010

Słońca!

Poniższy post jest postulatem:

Słoooooońca!

I wody i takich tam! Nie to że narzekam, ale pochowałam już ciepłe ciuchy a tu rano ledwo ponad 2 stopnie. To już przesada! No ale w poniedziałek ma być 18 stopni! Nawet jeśli pogodynka znów się myli i będzie choć 10 - będzie dobrze;)

środa, 21 kwietnia 2010

Polak potrafi!

Polak potrafi a dowodem jest poniższe zdjęcie. W zasadzie, nie powinnam się czepiać - drabina za krótka, to trzeba sięgać wyżej. No a na marginesie to samochód na pewno był służbowy;)
 

wtorek, 20 kwietnia 2010

Czy te oczy moga kłamać?

Według mnie on się uśmiecha! Uśmiecha się, bo dokładnie dziś mija rok, od kiedy osobiście opłacam składki ZUS i poznaję inne uroki bycia przedsiębiorcą! Na razie nie żałuję i mam nadzieję, że nadal tak będzie.

A co do foty, to zwracam uwagę na niemożność złapania idealnej ostrości za pomocą kompaktu, gdyż automat uparcie łapie na słoik. Jeśli aparat jest wyposażony w manualną korektę ostrości należałoby jej użyć, chyba że jak było w tym przypadku, nie było na to czasu i chęci. Jak zobaczyłam minę tego zielonego kolegi, jakoś nie miałam przyjemności dalej go fotografować... Brrrrr...

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Nie tylko lustrzanka

Dziś trochę o sprzęcie, ale tak po ludzku, dla laików;) Wydawać by się mogło, że kompakt, przez opóźnienie momentu faktycznego zrobienia zdjęcia w stosunku do naciśnięcia spustu migawki nie nadaje się do robienia zdjęć w ruchu. Zazwyczaj wychodzą one poruszone, lub nieostre, bo ostrość uciekła gdzieś na tło. Zdarza się też tak i to nie rzadko, że zanim aparat namyśli się i raczy zrobić zdjęcie nasz obiekt jest już daleko poza kadrem.
Tak jest zazwyczaj. Jednak nie musi tak być, jeśli jesteśmy świadomi ograniczeń sprzętowych.

Jeśli obiekt będzie się od nas oddalał możemy założyć, w którym miejscu chcemy by fotografowany obiekt był ostry i łapiemy ostrość na jakiś punkt tła, który się tam znajduje. Kiedy aparat ma już złapaną ostrość diametralnie skraca się czas od dociśnięcia migawki do wykonania zdjęcia. Tak też powstało zdjęcie poniżej. Nie było robione w trybie sekwencji - jest to pojedyncze zdjęcie. Zrobiłam je Canonem G7.



Oczywiście, kompakt ma dużą głębię ostrości, więc takie małe oszustwa są możliwe - gdyby aparat miał bardzo płytką głębię ostrości nie bylibyśmy w stanie utrafić momentu kiedy fotografowany obiekt jest na poziomie obiektu ze złapaną ostrością. Jednym słowem kompakt wiele wybaczy jeśli będzie nam się chciało trochę pokombinować!

niedziela, 18 kwietnia 2010

Gdyby kózka nie skakała, to by nie było foty

Kontynuujemy temat zwierząt. Nigdy nie wiadomo kiedy może spotkać nas coś, co warto uwiecznić. Nawet banalny spacer z psem, może się okazać owocny. Tak też było w tym przypadku.

Stary dom, rudera i kozy, które powskakiwały na jego piętra i na dach. Zadowolona zrobiłam fotkę kóz na dachu i już chciałam odchodzić, ale widzę, że coś się dzieje...



Jedna z kóz, z piętra niżej przestraszyła się czegoś i postanowiła zeskoczyć, nie zauważyła jednak że jej łańcuch, który wlekł się za nią, zaplątał się w jakieś żelastwa. Efekt był taki, że koza w ryk, druga zdziwiona a ja robię co? Biegnę ja ratować? Tak, tylko wpierw zdążyłam zrobić jej fotę! Koza nie ucierpiała a kolekcja zdjęciowa wzbogaciła się o kolejne dziwną sztukę!

sobota, 17 kwietnia 2010

No to zaczynamy

Tadam tadam, oficjalnie uznaję swój blog za aktywny.

Jako słowo wstępu wyjaśnię, czemu ma służyć ta strona. Zanim nie zajęłam się zawodowo fotografią robiłam masę zdjęć dnia codziennego. Nie były to zawsze świetnie technicznie zdjęcia, czasem poruszone, rozmazane, nieostre, ale lubiłam je za to, że pokazywały to co mnie otacza. Teraz brakuje mi dzielenia się tymi zdjęciami, stąd pomysł na tego bloga.

Planuję regularnie umieszczać tu zdjęcia zwykłe, czasem banalne, takie po prostu moje, ale także takie, które ukazują powstawanie zdjęć od kuchni.

Na początek, ot pocztówkowe kotki, które specjalnie dla mnie zapozowały.

środa, 14 kwietnia 2010

No i dopadło również mnie - blogowanie!
Na razie testuję tą całą maszynerię i staram się w niej rozeznać;)