sobota, 27 listopada 2010

Święta, święta i...

Jak byłam małą dziewczynką okres świąteczny był dłuuuuuuugi, jak broda mikołaja. Zarówno przed, jak i po Bożym Narodzeniu miało się masę wolnego i był czas, by cieszyć się, leniuchować i robić te wszystkie rzeczy, na które wcześniej nie miało się czasu...

Potem było liceum, studia, praca i się okazało, że w Wigilię się pracuje, dni świąteczne często wypadają w weekend a po świątecznym obżarstwie trzeba od razu wracać do pracy. Często ozdoby swiateczne wieszało się późną nocą przed wigilią a czasem i w dniu wigili, tuż przed tym jak przyjdą goście. Święta w takim wydaniu nie miały za grosz spokoju.
Basta!
W te święta będzie inaczej! Mamy miesiąc do świąt, ale spadł śnieg a ja potrzebuję spokojnego, świątecznego nastroju (nie mylić z bieganiem po sklepach;), tak więc przygotuję się do świąt wcześniej, tak by wydłużyć sobie czas ich trwania.

Dziś został spełniony punkt pierwszy! Mianowicie, powiesiłam lampki w ogrodzie! W zeszłym roku, jak je powiesiłam, trzeba było już je ściągać, teraz będzie inaczej.

Jaki będzie punkt drugi? Zobaczymy, nastrój pokaże;)

1 komentarz:

  1. EJJJ!!! dopiero listopad!! Ty juz nie przesadzaj!!! okej okej, jutro Adwent sie zaczyna, wiec niech Ci juz bedzie... (powiedziala Kasia ktora w zeszlym tygodniu byla na German Christmas Market i spiewala swiateczno/zimowe piosenki...). Tak miedzy nami to chyba rozumiem ten klimat, chyba mam podobnie w tym roku:)
    buziaki

    OdpowiedzUsuń