Na urlopie miałam możliwość oglądania nietypowej sceny a ianowicie przewozu koni między wyspą a stałym lądem. A może powinnam napisać spływu koni, bo nie były one transportowane barką, czy innym obiektem pływającym, ale koniki miały przepłynąć w pław.
Cała akcja wyglądała ciekawie, choć właściciele na pewno się denerwowali, sądząc po minach i okrzykach, to na konie, to na siebie.
Foty Canonem G7, zoom na maksa, ciut kadrowania. Już bliżej się nie dało;)
wtorek, 10 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Rzeczywiście akcja zupełnie niecodzienna.
OdpowiedzUsuńGdybym ja pływał tak dobrze jak koń to nie miałbym żadnych strachów przed głębinami. ;-))
Ktoś mi mówił, że to żadna nowość - w czasie jakiejś tam wojny żołnierze przeprawiali się przez rzekę na koniach!!! Jeśli zwierzakowi wystaje ledwo co głowa, to człowiek tak też do ramion wystaje? Po szyje? Jakie to opory musiało dawać. Szacun jednym słowem!
OdpowiedzUsuńNotabene sarny też pływają, szczególnie, jak się wyspy chcą dostać, ale naocznie nie widziałam;)
Niecodzienny widok!
OdpowiedzUsuńkazdy sssak pływa,moze z wyjatkiem krowy...
OdpowiedzUsuń