środa, 20 października 2010

Maroko, ach Maroko

No i stało się, bilety kupione, nie ma odwrotu.

To wyjazd zupełnie na wariata... Aparat biorę, decyzja zapadła. Jako, że bagaż tylko podręczny bardzo mocno kondensuję jego zawartość. I tak odkryto przede mną ręcznik szybkoschnący, który zajmuje tyle miejsca, co połowa zeszytu...

A pomyśleć, że ja nigdy nie byłam "podróżna". Do czasu jak nie zaczęłam focić. I teraz nie ważne z kim, kiedy, gdzie, byle wizualnie było ciekawie;)

4 komentarze:

  1. Polecam jeszcze inne rzeczy szybkoschnące i żadnej bawełny. :-)
    I uważaj na sprzedawców - zamiast jednej pamiątki będziesz musiała wywieźć pół jego stoiska. Chyba, że jesteś dobra w targowanie, bo ja nie jestem. No i jak będziesz fotografować ludzików, szczególnie w miejscach turystycznie obleganych to bądź posiadaczką dużej ilości drobnej mamony. Za wszystko chcą kasę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooooj, byłeś?! A z aparatem nie było problemu - w sensie, czy nikt nie chciał go sobie przywłaszczyć? Czy to juz ten etap oblepiania go taśmą izolacyjną i zastąpienie paska jakimś sznurkiem?

    Targowanie się!? Nie strasz mnie;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety tylko kilka dni w Marakeszu, jednak i tak pozostały silne wrażenia. Chciałbym się tam wybrać jeszcze raz - tylko na dłużej i więcej.
    Z aparatem nie ma problemu prócz takiego, że nie każdy życzy sobie robienia zdjęć, a kolejna grupa chce za byle głupotę pieniądze. Po nocy lepiej chodzić w grupie.
    Targowanie się jest na porządku dziennym, niestety. I to jest coś co mnie wnerwiało, bo ja nie umiem się targować. Suk jednak powalający, wielki labirynt, z którego naprawdę czasem trudno wyjść i w którym można kupić wiele głupot (choć czy wszystko oryginalne to nie byłbym już taki pewny). Generalnie niesamowite miejsce. Jeśli wybierasz się na dłużej i by pobyć w różnych miejscach to będziesz bardzo zadowolona. I jeśli lubisz żarcie typu ryba piła, kalmar, ośmiornica i inna ryba krewetkowa :-). Nie pamiętam jednak jaki poziom cen. Będzie fajnie. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. No ja już się doczekać nie mogę - taki żołądkowy ścisk;) A na żarełko to się nastawiam, oj tak! Byle mnie nie dopadła żadna zemsta bakteryjna;)

    OdpowiedzUsuń