Stolik:
Potem wszedł arabski Lipton (zawiodłam się;)
...arabski Danone...
...a potem było juz tylko lepiej;) Najdziwniejsze dżemidła i pomazidła! Dziwne masło, coś jakby tradycyjne, lekko zjełczałe, bardzo kruche!
Do tego najróżniejsze naleśniki i placki. Ten u dołu twardy, kukurydziany, najsłabszy. Dalej po prawej wyżej, coś z la crepsy, ale warstwowane, tłustsze i jak się potem okazało hit całego wyjazdu;) Dalej jakiś bliżej niezidentyfikowany placek i ostatnie po lewej pyyyychota! Ciasto jakby gotowane bajgle, delikatne wśrodku, miekkie, coć jakby przykleić ściekający placek do pokrywki garnka i gotować na parze, przez co robią się takie stalaktyty jak u sękacza;) ZJAWISKOWE
W momencie jak wszyscy zjedli wszystko i padaliśmy z obżarstwa weszły jaja z garam masala na prześlicznych talerzykach;)
"Porcelana" oczywiście lokalna;)
Tak obfite śniadanie było pierwszym i ostatnim, ale późniejsze nie odbiegały od atrakcyjności;)
cdn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz